Tymczasem....

Blog o tym , co siedzi w mojej głowie Tymczasem....

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Historia pewnego samplera

Ponad rok temu "trafiłam" w Empiku na włoską gazetę z przepięknymi samplerami. Słabo mi się zrobiło z wrażenia na widok liter ozdobionych różami...Oczywiście przekopałam cały regał w poszukiwaniu drugiej takiej gazetki,dla Mglistej Joanny , ale niestety -była tylko jedna, a zamęczony niemalże przeze mnie pracownik salonu prasowego bezradnie rozkładał ręce ... Kupiłam więc tę ostatnią gazetę i pognałam co sił w nogach do zaprzyjaźnionego punktu ksero i po prostu skserowałam całą gazetę ,wyobrażając sobie  ,jakąż to niespodziankę zrobię mojej Koleżance.
Wielkie było moje rozczarowanie , gdy Joanna przysłała mi mailem zdjęcie jednego z samplerów! Cała niespodzianka na nic!  Okazało się,że Joanna także trafiła w Empiku na tę gazetę... :-)
Oczywiście zaraz zaczęłyśmy "pertraktować" , kiedy i który sampler wyszywamy jako pierwszy.W kwestii wyboru byłyśmy zgodne,gorzej z terminem. Zazwyczaj ja nie mogłam,bo akurat miałam  na drutach,lub na tamborku coś "bardzo pilnego". I tak minął rok...Niedawno skończyłam moje stokrotki w naparstkach i -o dziwo- moja igiełka nie miała nic do roboty,ale Mglista wyszywała akurat swój biały sampler...No więc ja zabrałam się za tulipany dla Alicji,sądząc ,że na pewno szybko mi pójdzie.Ale nie poszło :-) Niedawno rozmawiałam z Mglistą i okazało się,że Asia wyszywa już "nasz sampler" i -jak to powiedziała -"trochę już ma". A jak Mglista mówi,że "trochę już ma" ,to znaczy,że kończy :-) Postanowiłam więc,że ja "nasz sampler" zabiorę na moje wakacje ,które wreszcie zbliżają się wielkimi krokami. Będę go wyszywać popijając kawę po turecku i podgryzając turecką chałwę :-) Póki co - skompletowałam nici ,przygotowałam len i "postawiłam" kilka krzyżyków,żeby zobaczyć ,jak proponowane kolory mają się do mojego lnu. Okazało się,że jeden "zasadniczy" kolor musiałam zmienić (jeden z dwóch,którymi wyhaftowane są literki) , gdyż 3033 jest niemalże identyczny,jak mój len .Nie lubię zmieniać kolorów i właściwie nigdy tego nie robię,ale cóż ,siła wyższa. Próbowałam kombinować z innymi tkaninami ,ale jakoś mi nie pasowało... 







Jak widać -niewiele tych krzyżyków i całość wciąż "saute" -bez gałązek przy listkach i kwiatkach :-) ,ale na wszystko przyjdzie czas. Teraz odkładam moje różyczki ,zajmę się nimi dopiero za dziesięć dni ,bujając gdzieś tam w chmurach... A tymczasem "lecę" do tulipanów dla Alicji i do szala z kremowej Lace ,bo wciąż jestem daleko w polu...
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie życząc pięknego sierpnia i dziękując za ogrom życzeń urodzinowych dla mojej córki
Maja
.....................................