Tymczasem....

Blog o tym , co siedzi w mojej głowie Tymczasem....

sobota, 23 kwietnia 2011

Świątecznie Tymczasem...

Wszystkim odwiedzającym mój blog życzę radosnych , spokojnych Świąt-smacznego jajka i mokrego dyngusa.Obyśmy w codziennej pogoni  potrafili odnaleźc siebie,obyśmy pamiętali o naszych bliskich i obyśmy byli dla nich źródłem wiary,nadziei i miłości.
.........................................................................
Pięknie dziękuję za wszystkie życzenia świąteczne-te,które znalazłam tu,na blogu,jak i za te,które otrzymałam drogą mailową i przez SMS.Dziękuję za pamięc.
Dziękuję także za miłe komentarze do poprzedniego wpisu-Enyo i Qrze Domowej dziękuję za "ażurową podpowiedź" :-) , Dorocie za zapowiedź "ażurowego kursu ":-))) .
Bree -Kochana,po prostu robię oczka prawe , lewe i narzuty w różnych kombinacjach i sama nie wierzę ,że wychodzi z tego np. szal :-)))))
Moje dziewiarskie eksperymentowanie zabrało mi cały mój wolny czas ,którego było przed świętami bardzo,bardzo niewiele,dlatego też nie zrobiłam w tym roku ANI JEDNEJ pisanki decoupage.Oczywiście miałam je w palanch,ale na planach się skończyło."Odkurzyłam" więc pisanki ubiegłoroczne,a dokładniej to,co z nich pozostało po "napaściach" mojego kota:-)
Na początek dwie pisanki wykonane pod fachowym okiem Syli , którą bardzo,bardzo serdecznie pozdrawiam :-)

Poniżej wydmuszki ozdobione jednym z moich ulubionych motywów:


Na niebiesko:


...i na różowo , ale po spotkaniu z moim kotem :-/  :


Pozazdrościłam Penelopie tradycji rodzinnego ozdabiania jajek "cebulowych" i z dumą informuję,iż już drugi rok z rzędu w Wielki Piątek wieczorem zasiadamy razem (mój mąż,córka i ja) i z wypiekami na twarzach,tudzież z minami pokerzystów :-) "skrobiemy" pisanki.Efekt tegorocznych zmagań poniżej.Jajko z kogutkiem ozdobiła Basia,esy-floresy moje,a to najdokładniej zrobione wykonał mój M. Ma facet rękę! :-)


W tym roku po raz pierwszy skusiłam się na wypiek mazurków. Skorzystałam z przepisu,jaki zamieściła na swoim blogu Bean (KLIK ) Dekorowaniem mazurków zajęła się moja córka-ja jej tylko trochę pomagałam :-)






Z moich wypieków jestem bardzo zadowolona-po pierwsze nie wybuchło :-))) ,a po drugie-mazurki są bardzo ,bardzo smaczne:-)))
To tyle Tymczasem.Serdecznie Wszystkich pozdrawiam i jeszcze raz życzę wesołych świąt.
...................................................................................

niedziela, 17 kwietnia 2011

O Mglistych klamerkach i Pajulehekiri Tymczasem :-)

Pięknie dziękuję za miłe komentarze do mojego poprzedniego wpisu.
Annasza-deski na tarasie to rzeczywiście drewno ryflowane i są ułożone na legarach :-) Gratuluję fachowej spostrzegawczości :-))))
Uprzejmie donoszę :-))) ,że taras jest już absolutnie gotowy,stół i krzesła wystawione,ale z niedzielnego śniadanka na tarasie nici ,bo niestety zawiodła aura :-( Niby jest ciepło,ale słońce jakoś nie może przebic się przez chmury i wieje...znowu wieje :-(((
Prace szkutnicze trwają-mój M. otrzymał kolejną paczkę i okręt Admirała Nelskona "nabrał ciałka" :-))) Za jakiś czas pokażę,jak już wygląda.
Tymczasem chciałabym się znowu pochwaliac-tym razem "Mglistymi klamerkami" :-)))
Kilka dni temu odwiedziła mnie Joanna (KILK ) .Tradycją już się stało,że zawsze,gdy się odwiedzamy (niestety,nieczęsto:-( - proza życia.....) ,przywozimy sobie jakiś mały upominek.Tym razem Joanna sprezentowała mi cudowne klamerki :-)))
Klamereczki cudowne,bardzo "babcine" :-) , pięknie przewiązane kokardą i....spójrzcie na tę "firmową metkę" Joanny -normalnie czad!!!! :-)

Asiu, jeszcze raz pięknie Ci dziękuję...
A Osoby zaineresowane klamerkami zapraszam na blog Joanny- http://mglistysen.blogspot.com/ -byc może Joannie zostało jeszcze trochę klamerek....
..........................................................................................................................................................
Na koniec o moim "prawie estońskim" :-))) szalu. Napisałam "prawie" ,bo szal nie do końca jest wykonany zgodnie z "estońskimi zasadami" :-) Cóż zabrakło mi włóczki na bordiurę . I niech tak zostanie,bo póki co-mam już dośc połączenia sonaty i Angel BdF :-(
Zużyłam trochę ponad dwa motki z każdej z  włóczek,druty KP nr 5. Wzór to Pajulehekiri-mimo,że brzmi trochę egzotycznie,wzór jest łatwy i bardzo przyjemnie się go robi.Wzór pochodzi z tej książki:

Wymiary szala po blokowaniu to 185 x 64 cm.
A teraz zdjęcia szala.Niestety,z powodu wiatru "sesja tarasowa" niezbyt udana:








Mam jeszcze pytanie do Koleżanek-Dziewiarek:-)
Jak się robi wzór ażurowy "na okrągło"?? No bo przecież wówczas "odpadają" rzędy lewych oczek.Może ktoś mi podpowie?...
I jeszcze jedno...Dzięki kilku blogom nauczyłam się zrobic na drutach chustę.Niestety,bladego pojęcia nie mam,w jaki sposób "wpleśc" w chustę ażur.Liczę na Waszą pomoc.
To  tyle na dziś.Serdecznie wszystkich pozdrawiam i życzę miłego niedzielnego popołudnia,Maja
...........................................................................................................................................
"....nie wierz mi,nie ufaj mi,bo z rąk Ci się wywinę..."
.......................................................................................................................................

wtorek, 12 kwietnia 2011

O sercu Margott,o morskich marzeniach,o kwiatku i o ...tarasie Tymczasem :-)

Drugi szal "się kończy" , następnej tunice też już niewiele brakuje,a ja zatęskniłam za haftem :-)
Jednak nie o moich pasjach dziś będzie.
Na początek o serduszku,które wygrałam w Candy u Margott (KLIK ) Dziś otrzymałam przesyłkę od Małgosi i ...zamarłam! :-) Wiedziałam,że serduszko jest przepiękne i cieszyłam się ogromnie,że to właśnie ja je wygrałam :-))) Szczerze mówiąc,kilkakrotnie czytałam wpis Małgosi z ogłoszeniem wyników zabawy,bo nie mogłam uwierzyc,że NAPRAWDĘ  to JA wygrałam :-)))
Otworzyłam więc dziś kopertę i zamarłam.Naprawdę.Dotykałam czule moją wygraną :-),oglądałam każdy szczegół serduszka i ...wzdychałam z zachwytu.Zastanawiałam się ,jakich słów będę miała użyc tu,na blogu,by opisac to,co zobaczyłam. Piękne? Śliczne? Niesamowite?....to wszystko prawda,ale to za mało,by opisac to,co zrobiła Małgosia.To jest po prostu ...perełka,takie małe dzieło sztuki :-) Zresztą zobaczcie:







Małgosiu.....Chapeau bas!.... Kochana,masz taki dar w dłoniach....Pięknie Ci dziękuję !...
I aż mi głupio,bo tyle Osób zapisało się do zabawy u Margott,a wygrałam ja,mimo,iż przecież już kilkakrotnie zostałam wylosowana w różnych Candy-najpierw wygrałam cudowny ...syfon u Joanny , potem prześliczny biscornu u Alexls, dalej przepiękne pudełko na herbatniki u Apuni i niezwykle "energetyczne" korale u Ani...Szczęście kilkakrotnie się do mnie uśmiechnęło :-)
Emocje opadły,serduszko wisi i cieszy oczy w mojej sypialni,a ja nadal będę się chwalic :-)
Otóż kilka dni temu mój mąż mi "zameldował" ,że ma dla mnie-cytuję-kwiatka. Hm...mój mąż zawodowo jest związany z kwiatami ,więc pomyślałam,że zapewne kupił mi na giełdzie jakąś rzadką odmianę róży,albo strelicję,czy helikonię...Ciesząc się ogromnie poszłam do jego pracowni,gdzie czekała na mnie owa niespodzianka i ....zrobiłam tak zwanego....karpika:-)
Otóż ów kwiatek to było....drzewko ,znacznie większe ode mnie.To było...kawał kwiatka!!! :-) Po kilku dniach,kiedy aura była już łaskawsza,mój "kwiatek" uroczyście zamieszkał w naszym ogrodzie,vis a vis tarasu i obecnie wygląda tak:




Cóż,dostałam przepiękną ciemnoróżową magnolię-od kilku lat to mój obiekt westchnień i marzeń :-))) Cieszę się jak dziecko i kilka razy dziennie spoglądam na moje "spełnione marzenie"-obserwuję,jak rozwijają się kolejne pąki i delektuję się tym,co widzę...
A skoro o mężu moim mowa....:-) pokażę jego prawie już skończone "dzieło" :-)
Oboje z mężem jesteśmy z wykształcenia "drzewiarzami".Różnimy się jednak tym,że ja zawsze byłam teoretykiem ,a mój mąż wciąż bardzo lubi majsterkowac :-) Dziś miało miejsce "wkręcenie ostatniej śruby" :-),co uwieczniłam na zdjęciu:

....i taras,który do niedawna był pokryty jedynie ohydną papą,dziś wygląda tak :


W tym miejscu przypomniała mi się reklama jednego z marketów budowlanych: "zostań bohaterem w swoim domu" :-))) No więc mam w domu "bohatera" :-))) , który sam zmienił nasz taras nie do poznania :-))) Teraz tylko wystarczy deski zaimpregnowac (czekamy na lepszą pogodę) , znieśc ze strychu nasze meble tarasowe i....odpoczywc patrząc na mojego "kwiatka" :-)))
Na koniec dzisiejszego wpisu będzie o morskich marzeniach.Ale nie moich :-)))
Ostatnio napisałam,iż w poprzednim wcieleniu robiłam chyba za Kubicę,bo bardzo lubię jeździc samochodem.Mój mąż natomiast w poprzednim wcieleniu był zapewne....Ferdynandem Magellanem, Amerigo Vespuccim , albo co najmniej wilkiem morskim z krwi i kości :-))) Może jednookim piratem z długą brodą i pasiastą chustką na głowie???...
Miłośc do morza mój mąż ma chyba we krwi,bo jego tato kończył szkołę morską i pływał na Błyskawicy,a stryj spędził "pod żaglami" prawie całe życie...
Morze to -jak dotąd -niespełnione marzenie mojego męża.Mam nadzieję,że kiedyś uda mu się-jeśli nie odkryc nowy ląd:-))) -to przynajmniej opłynąc cały świat....czego mu z całego serca życzę,a tymczasem wiernie kibicuję przy...sklejaniu modelu przepięknej "łajby" :-) .Okręt kiedyś będzie wyglądał tak:

...a na razie wygląda...khem khem...tak:

Co dwa tygodnie przychodzi do nas paczka z kolejnymi elementami okrętu Admirała Nelsona :-) Czas zakończenia "budowy" tego okrętu to....dwa lata :-) Ale przecież chciec to móc...
Kończąc dzisiejszy -jakże długi i "wielowątkowy" -wpis pozdrawiam wszystkich bardzo sedecznie i zostawiam Was z jednym z setki dział ,które będą broniły bezpieczeństwa okrętu Admirała Nelsona:-) Obok działa-naparstek naturalnych rozmiarów :-)))


..................................................................................................................................
"....napijmy się rumu,niech szumi nam w głowie,niech szumi nam morze i fala.A ty,kapitenie,historię opowiedz.."
..................................................................................................................................

sobota, 2 kwietnia 2011

Ażurowy debiut w jedynym słusznym kolorze i ....moja "spowiedź" :-)

Od długiego już czasu ażury spędzają mi sen z powiek :-) Wreszcie odważyłam się i postanowiłam spróbowac.Najpierw hurtowo dziergałam małe próbki,aż wreszcie "zebrałam się w sobie" :-) i zabrałam się za szal w jedynym słusznym kolorze :-)
A więc.....TADAM!!!!!!!!!




I zbliżenie :


Szal wykonałam z takich samych włóczek,jak moją wrzosową tunikę-z Sonaty i z Angel firmy Bergere de France.Zużyłam po dwa motki każdej z włóczek,dziergałam na drutach z żyłką KP nr 5. Wzór jest chyba prosty :-))) ,bo pochodzi z jednej z gazetek dla początkujących dziewiarek.
I jeszcze jedno zdjęcie-z cyklu "sam sobie sterem,żeglarzem i okrętem" :-)

Mój ażurowy debiut na pewno nie jest doskonały , ale ja jestem z efektu bardzo zadowolona.Szal oczywiście zblokowałam (zakładając,że to,co z nim zrobiłam po zdjęciu z drutów jest właśnie blokowaniem :-))) )-po wypięciu szpilek rozmiar szala wynosi 73 x 157cm.
Cóż,przyznaję-połknęłam bakcyla i o drutach na moim blogu zapewne jeszcze będzie...
...............................................................................................................................................................
Serdecznie wszystkim dziękuję za komentarze do poprzedniego wpisu.
Qra Domowa przyznała mi wyróżnienie,za które pięknie dziękuję

A ponieważ zarówno Qra Domowa,jak i Anielka i Jej ANioły zaprosiły mnie do zabawy "spowiedź" :-))), więc napiszę trochę o sobie.A więc....
1.Nie potrafię życ bez muzyki.Z małymi przerwami słucham jej przez niemalże całą dobę-nawet zasypiam ze słuchawkami w uszach.Dużo jeżdżę samochodem i oczywiście radia/odtwarzacza nie wyłączam wcale.Słucham właściwie  każdej muzyki ,oprócz ciężkiego metalu :-) Kocham tzw.muzykę poważną,co doprowadza moją rodzinkę często do rozpaczy.Lubię też "starocie"-piosenki,których chyba już nikt nie słucha :-) A czasem lubię po prostu posłuchac....ciszy.
2.W poprzednim wcieleniu chyba robiłam za Kubicę :-) Uwielbiam jeździc samochodem i jestem długodystansowcem-im dłuższa trasa,tym lepiej dla mnie.Podczas jazdy mam czas spokojnie pomyślec o różnych sprawach,no i oczywiście słucham muzyki-zazwyczaj bardzo głośno.Czasami też "śpiewam" ,a raczej ryczę co sił w płucach razem wykonawcą :-)
Kocham duże, terenowe  samochody. Sama jeżdżę niewielką terenówką i ...naprawdę bardzo,bardzo kocham moje autko:-)
3.Zawsze mam przy sobie jakąś robótkę:-) i "dziergam" w każdej wolnej chwili-np.gdy czekam na szkolnym parkingu na moją córkę.
4.Kocham torebki,a raczej torby-im większa torba,tym darzę ją większą sympatią :-) Co prawda trudno w takiej wielkiej torbie coś znaleźc,ale co tam :-)
Wielką miłością darzę też buty,zwłaszcza szpilki,których od kilku lat -z przyczyn "ortopedycznych"-niestety nie mogę zbyt często nosic.Szpilek mam całą masę-od pięknych laczuszków,przez eleganckie  czółenka ,do naprawdę dłuuugich kozaków.
Bardzo lubię też buty typu "sztifle".:-)
4.Prawie w ogóle nie pijam kawy i alkoholu.Za to jestem wielką miłośniczką herbaty (czarnej),której dziennie wypijam prawdziwe hektolitry :-) Bardzo lubię słodycze-moją słabością są wszelkiego rodzaju drożdżówki,wafelki i...tiramisu Penelopy :-) Oczywiście słodycze pozostawiają mi pamiątkę w postaci" wałeczków " tu i ówdzie-Koleżanki,które w jednym z poprzednich wpisów wychwalały moją figurę,uprzejmie informuję,że ....zdjęcia -niestety-KŁAMIĄ!!!!  Mam 160 cm wzrostu i ważę....eeeech,stanowczo za dużo!!!
5.Nie znoszę kłamstwa.Mój tato zawsze mówił,że "najgorsza prawda jest lepsza niż kłamstwo"-w wielu rzeczach nie zgadzałam się z moim tatą,ale tu zawsze przyznawałam i przyznaję mu rację.Nic mnie tak nie wkurza,jak fakt,że ktoś mnie okłamał.
6.Jestem zodiakalną Panną-lubię ład i porządek:-) Nie znoszę "olewactwa" i "bylejakości".Jak już coś robię,to staram się zrobic to najlepiej,jak potrafię.
7.Jestem bardzo bezpośrednią osobą,co czasami przysparza mi kłopotów.Żałuję,że czasami nie potrafię "ugryźc się w język".
8.Wobec mojej rodziny,przyjaciół i znajomych jestem lojana do bólu i wierna,jak pies.I tego samego od nich wymagam :-) Tu jestem bezwzględna-jak ktoś raz straci moje zaufanie,to koniec.Nigdy nie wchodzę dwa razy do tej samej rzeki :-/
9.Moją naprawdę słabą stroną są kulinaria.Ja po prostu nie znoszę gotowac!!!! :-)
10.Na koniec-na poważnie.Gdybym kiedykolwiek miała byc obłożnie chorą osobą,chciałabym byc tego nieświadoma.
...................................................................................................................................
To tyle o mnie.Do zabawy zapraszam Joannę z "Mglistego Snu" i Atenę ,autorkę "Drewnianej Szpulki" :-)
...............................................................................................................................................
To tyle.Wytrwałym,którzy "dobili" :-) do tego miejsca,serdecznie dziękuję,a Wszystkich pięknie pozdrawiam i życzę dobrej niedzielki.Maja
.................................................................................................................................
"....kochaj mnie,kochaj z całych sił,jakbym tylko ja na całym świecie był..."