Tymczasem....

Blog o tym , co siedzi w mojej głowie Tymczasem....

niedziela, 29 sierpnia 2010

Wakacyjnych opowieści ciąg dalszy Tymczasem...

Od trzech lat właściwie nie mieliśmy tak zwanego "porządnego urlopu".Nie pozwalały nam na to budowa domu i moje "rezydowanie" :-/ w szpitalu.Jeśli już gdzieś wyjeżdżaliśmy,to blisko i na krótko.Cztery lata temu natomiast zafundowaliśmy sobie "objazdówkę" po Francji i wtedy własnie "łyknęliśmy bakcyla" podróżowania i zwiedzania świata.
W tym roku los był dla nas łaskawy-dom stoi , ja wróciłam "do formy"-postanowiliśmy więc zasmakowac trochę egzotyki.Padło na Egipt.
Arabska Republika Egiptu położona jest w północno-wschodniej Afryce i w zachodniej Azji (Półwysep Synaj). Na północy Egipt graniczy z Morzem Śródziemnym,a na wschodzie z Morzem Czerwonym.My "zakotwiczyliśmy" w Sharm el Shekh - nadmorskim kurorcie na Półwyspie Synaj.
Zaczęło się całkiem nieźle :

...a potem było już tylko lepiej :-) Po pięciogodzinnym locie "nieznany ląd" przywitał nas iście "egipskimi ciemnościami" mimo wczesnej godziny 19-stej i stosunkowo wysoką temperaturą-około 40 stopni Celsjusza.
Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie,tuż po szóstej i targana wielką ciekawością wyszłam z naszego klimatyzowanego pokoju na taras.Temperatura zdecydowanie wzrosła .Lekki szok termiczny zdecydowanie zrekompensował mi taki oto widok:

W drodze na śniadanko aż piszczałam w duchu na widok przepięknych basenów,leżaków pod parasolami i palm uginających się pod ciężarem dojrzałych daktyli.
"Zeuropeizowana" dla turystów kuchnia egipska jak najbardziej przypadła mi do gustu (niestety przytyłam) -tamtejsze słodkawe bułeczki i niezliczona ilośc pysznych ciast na długo pozostaną w mej pamięci :-) Wszystkie te pyszności z nieukrywaną przyjemnością spalałam pływając w niezwykle ciepłym,krystalicznie czystym,acz bardzo zasolonym Morzu Czerwonym i wspomnianych wcześniej bajecznych basenach.Towarzyszyła mi oczywiście moja rodzinka:-)


Po dwóch dniach błogiego lenistwa i "leżakowania" wybraliśmy się w rejs po Morzu Czerwonym , w okolice wyspy Tiran.Naszym celem były oczywiście rafy koralowe.
Wyspa Tiran wygląda imponująco :
Wstęp na samą wyspę jest zabroniony.Tiran właściwie należy do Arabii Saudyjskiej,ale wyspa została oddana w użytkowanie Egiptowi ,by umożliwic stałą obecnośc Międzynarodowych Sił Obserwacyjnych strzegących pokoju między Egiptem a Izraelem.Podobno wyspa jest naszpilkowana polami minowymi,a przebywają na niej wyłącznie amerykańscy i egipscy żołnierze. Wokół wyspy morze natomiast też jest naszpilowane,ale rafami koralowymi :-) Na nurkowanie "intro" nie mieliśmy odwagi,ale skusiliśmy się na tzw."snurki",czyli pływanie na powierzchni morza i oglądanie raf za pomocą maski.Wyposażeni w odpowiedni "sprzęt" wyruszylismy w naszą wyprawę :
Nasza "łajba",mimo wcześniejszych obaw wszystkich uczestników wycieczki,okazała się elegancką łodzią motorową.Podczas rejsu w stronę wyspy Tiran podziwialiśmy niesamowite kolory morza i oddalający się stały ląd.Nasz morski przewodnik,niejaki Neder (te ich imiona!!!;-) ),poinformował nas,że zaplanował dla nas trzy zejścia na rafy.Pierwsze zejście miało miejsce na rafach wokół starego wraku:

Naszym zadaniem było wskoczyc w spienione morskie fale z dośc szybko płynącej łodzi.Mój mąż ,głodny morskich przygód ;-) , wskoczył bez problemu.My z Basią wskoczyłyśmy także,ale z duszami na ramieniu-niestety,zadanie okazało się dla nas zbyt trudne i trzęsąc się ze strachu powróciłyśmy na łódź.Drugie i trzecie zejście było już o wiele łatwiejsze,bowiem fala była mniejsza,a nasz pan kapitan łaskawie "zarzucił kotwicę",dzięki czemu nie musieliśmy "wyskakiwac w biegu",tylko spokojnie schodziliśmy do przyjemnie chłodnej wody po drabinkach.Poniżej-Basia i Andrzej zachwyceni tym,co zobaczyli pod wodą :-)  :
Rafy i mieszkające w morskiej toni żyjątka rzeczywiście są przepiękne.Bardzo żałuję,że nie mieliśmy wodoodpornego aparatu,bo zdjęcia zrobione znad powierzchni wody w najmniejszym stopniu nie oddają piękna tego,co kryją głębiny morskie:

Rejs był dla nas także okazją do odpoczynku i niesamowitego relaksu.Dla mnie był również lekcją o dorastaniu naszej córki-noooo,skoro interesowały się nią TAAAKIE CIACHA....;-)
 Ale spokojnie-to samo "Ciacho" zrobiło także kilka fajnych zdjęc nam,wapniakom ;-)  :
Pełni wrażeń wrócilismy do naszego hotelu,by oddac się dalszemu błogiemu leniuchowaniu i zabawom w tamtejszych basenach:
Przez dwa następne dni zbieraliśmy siły na kolejną wakacyjną przygodę-podróż do afrykańskiej części Egiptu-do Kairu i Gizy.Ale o tym następnym razem.Tymczasem pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie ,a tym,którzy dotrwali w czytaniu do tego miejsca-gratuluję wytrwałości :-)
Maja
...........................................................................................................................

piątek, 27 sierpnia 2010

"...A mnie jest szkoda lata..."

           " O szyby deszcz dzwoni,deszcz dzwoni jesienny
                I pluszcze jednaki,miarowy,niezmienny,
                Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
              Jęk szklany,płacz szklany,a szyby w mgle mokną
              I światła szarego blask sączy się senny...
             O szyby deszcz dzwoni,deszcz dzwoni jesienny....."

Od rana prześladuje mnie ten wiersz.Powtarzam więc go sobie w myślach niczym mantrę, a deszcz za oknem wraz z wiatrem wtórują mi niezmiennie.Do tego muzyka Ennio Morricone z filmu "Misja" - i jest po mnie :-) Dopadła mnie chandra jesienna , bo tak bardzo żal mi,że lato się kończy,wakacje też i niestety trzeba powrócic na ziemię i do szarej rzeczywistości. Na szczęście mam masę fotografiii z tegorocznych wakacji-mogę więc sobie oglądac je w nieskończonośc i wspominac. A działo się tego lata,oj działo! :-)
Dziś częśc pierwsza moich wakacyjnych opowieści - Okuninka.
Na coroczne spotkanie w tym urokliwym miejscu zaprosiła mnie Ewa- Osoba wyjątkowa-ciepła,o wielkim sercu i bardzo gościnna. Przejechałyśmy z moją córką ogromną częśc Polski,by w przepięknym miejscu,wśród wspaniałych Osób i niesamowitej atmosferze spędzic wyjątkowy tydzień naszych wakacji.Poniżej krótka fotorelacja z naszego spotkania:

                  Nasza bardzo kolorowa codziennośc :


Nie samym decoupage człowiek żyje-poniżej moja córka z haftem i igiełką :



Praca wre ,czyli Dziewczęta w dekupażowym transie :-) Na pierwszym planie nasza Wspaniała Gospodyni Ewa i Jej przepiękna herbaciarka:



Poniżej-moja córka zgłębia tajniki sztuki cieniowania pod czujnym okiem Jaśmin :


Czas na szlifowanie,czyli Barbara kontra zmarszczki na pudełku ;-)  :



Czas na szydełko,czyli Eka i Basia ubierają lalkę Polly ;-)  :


I Polly w nowej kreacji  :


Przyłapane na gorącym uczynku,czyli Gosia i ja w amoku hafciarskim :-) :


Chwila relaksu,czyli Basia zgłębia głębiny ;-) pięknego jeziora Białego :


Na koniec-moje wspaniałe Koleżanki i nasze prace :


Ewa,jeszcze raz z całego serca dziękuję Ci za zaproszenie wspaniałą gościnę.Tydzień pod Twoim dachem pozwolił mi naprawdę bardzo odpocząc ....Dziękuję!
Dziewczyny-Wam również pięknie dziękuję-za miłe towarzystwo,wspaniałą zabawę i cenne wskazówki dotyczące naszej "twórczości".Jesteście WIELKIE!
.........................................................................................
To tyle na dziś.Ciąg dalszy moich wakacyjnych opowieści już jutro-w "następnym odcinku" będzie o tym,jak Maja zdobywa Azję i Afrykę :-) Zapraszam więc i serdecznie pozdrawiam życząc wszytkim miłego,pogodnego weekendu.
...............................................................................................................................................................