....bo o pierwszej kochance mojego męża pisałam w tym poście ( KLIK )
Ale po kolei...
Kiedy byłam nastolatką , marzyłam o VW Garbusie.Prawo jazdy zrobiłam mając lat 17 i miałam ogromną nadzieję,że dostanę od Rodziców takież auto. Nic bardziej mylnego-na początek dostałam zdezelowanego malucha i naklejkę z zielonym listkiem :-)
Łudziłam się więc,że może na 18-nastkę...A i owszem, Tato złożył mi życzenia i z kieszeni wyjął .... (ach,prawie pewna byłam,że będą to kluczyki do Garbusa!!!!) ....Garbusa-resorówkę :-))) Mam to autko do dziś, "po drodze" trafiło mi się drugie takie "mini" :
Ale po kolei...
Kiedy byłam nastolatką , marzyłam o VW Garbusie.Prawo jazdy zrobiłam mając lat 17 i miałam ogromną nadzieję,że dostanę od Rodziców takież auto. Nic bardziej mylnego-na początek dostałam zdezelowanego malucha i naklejkę z zielonym listkiem :-)
Łudziłam się więc,że może na 18-nastkę...A i owszem, Tato złożył mi życzenia i z kieszeni wyjął .... (ach,prawie pewna byłam,że będą to kluczyki do Garbusa!!!!) ....Garbusa-resorówkę :-))) Mam to autko do dziś, "po drodze" trafiło mi się drugie takie "mini" :
Po latach okazało się ,że mój chłopak vel obecny mąż :-) też jest miłośnikiem marki VW Garbus. I tak marzyliśmy sobie,że kiedyś....
Życie bez marzeń jest puste i nijakie ,a jak fajnie jest,gdy te marzenia się spełniają!! Nasze "kiedyś" nadeszło -co prawda dopiero dwa lata temu,ale jednak !!!
Andrzej długo szukał takiego Garbusika , z którego dałoby się "coś" zrobic.Szukał,szukał i ...znalazł :-) Początkowo Garbusik nie wyglądał może zbyt imponująco , no ale wszak miał prawie 40-stkę na karku ,więc wszędobylska rdza miała prawo pojawic się tu i tam...
Dwa lata pracy , nadziei , nerwów,godzin spędzonych w garażu ...Aż wreszcie ...niesamowita radośc !
O "reanimacji" czy też "reaktywacji" naszego Garbusika można poczytac tutaj (KLIK ) - na blogu mojego męża ;na blogu -jak to pisze Andrzej- " o realizacji marzeń ,pasji i próbie przywrócenia blasku dawnych wspomnień oraz zapomnianych rzeczy" - zapraszam do odwiedzenia tego miejsca!
A tymczasem kilka zdjęc "drugiej kochanki mojego męża" :-))) z moją skromną osobą w tle :-)
Szerokiej drogi , Garbusiku !!! :-)
....................................................................................................................
Na koniec jeszcze coś z cyklu "zaległości".
Dziś czapki , które zrobiłam dla mojej rodzinki jeszcze zimą - antracytowa ("mężowska") z alpaki Dropsa , doczekała się pompona ,żółta, a raczej...hm...musztardowa chyba (Basi) -też z dropsowej Alpaki-także doczekała się pompona i baktusa do kompletu i cieniowana bordowo-szara ,moja własna :-) , z Malabrigo Rios ,bez pompona,ale za to z "kominkiem" :
Poniżej Basiowa czapka już z pomponem i baktusem na drutach-niestety kolor bardzo przekłamany :
....i moja czapka prezentowana przez Basię :-) :
To tyle na dziś.Serdecznie wszystkich pozdrawiam dziękując jednocześnie za miłe komentarze do poprzedniego wpisu.
Maja
..................................................