Za oknem piękne słońce i prawdziwie siarczysty mróz.Niestety,wciąż nie ma śniegu (nie,żebym jakoś szczególnie tęskniła za odśnieżaniem i jeżdżeniem z napędem na cztery koła-wiadomo,paliwo osiąga makabryczne ceny:-))) ). Mam nadzieję,że w czasie ferii mojego dziecka,które-ku uciesze Juniorki-zbliżają się wielkimi krokami,tam,gdzie będziemy,śniegu nasypie po pachy :-)
Póki co-trwają u nas przygotowania do "prawdziwej zimy" - płyny do spryskiwaczy już dawno pozmieniane na zimowe, łopatki do skrobania szyb w pogotowiu ,sprzęt narciarsko-snowboardowy odkurzony-nic,tylko czekac na "atak" zimy :-)
Na tę mroźną i pełną oczekiwania okolicznośc :-))) zrobiłam mojej ciepłolubnej córce bardzo,bardzo grubą czapkę. Basia od małego uwielbiała ciepło , no a uszy musiały zawsze byc przykryte "na amen" :-)
Tak więc zanurkowałam w moich włóczkowych zapasach i wydobyłam piękną,grubą Padisah Himalaya w cudownych buraczkowo-śliwkowych odcieniach i dziarsko zabrałam się do pracy. Najpierw wydziergałam długi ściągacz,po czym złożyłam go na pół , nabrałam oczka z drugiej strony i na dwóch żyłkach oba końce ściągacza przerobiłam razem,dzięki czemu otrzymałam gruby,ciepły,podwójny brzeg czapki,który będzie skutecznie chronił ciepłolubne uszy mojego dziecka :-) Potem dodałam kilkanaście oczek i "poleciałam" w górę czapki dzielnie plotąc warkocze i kulając kulki:-) Na wysokości 25 cm od ściągacza zaczęłam odejmowac oczka ,by wreszcie zebrac kilkanaście pozostałych,zszyc i przyszyc puchaty pomponik :-) Dziecko zadowolone,uszy dziecka też ,a efekt mojego dziergania jest taki :
Póki co-trwają u nas przygotowania do "prawdziwej zimy" - płyny do spryskiwaczy już dawno pozmieniane na zimowe, łopatki do skrobania szyb w pogotowiu ,sprzęt narciarsko-snowboardowy odkurzony-nic,tylko czekac na "atak" zimy :-)
Na tę mroźną i pełną oczekiwania okolicznośc :-))) zrobiłam mojej ciepłolubnej córce bardzo,bardzo grubą czapkę. Basia od małego uwielbiała ciepło , no a uszy musiały zawsze byc przykryte "na amen" :-)
Tak więc zanurkowałam w moich włóczkowych zapasach i wydobyłam piękną,grubą Padisah Himalaya w cudownych buraczkowo-śliwkowych odcieniach i dziarsko zabrałam się do pracy. Najpierw wydziergałam długi ściągacz,po czym złożyłam go na pół , nabrałam oczka z drugiej strony i na dwóch żyłkach oba końce ściągacza przerobiłam razem,dzięki czemu otrzymałam gruby,ciepły,podwójny brzeg czapki,który będzie skutecznie chronił ciepłolubne uszy mojego dziecka :-) Potem dodałam kilkanaście oczek i "poleciałam" w górę czapki dzielnie plotąc warkocze i kulając kulki:-) Na wysokości 25 cm od ściągacza zaczęłam odejmowac oczka ,by wreszcie zebrac kilkanaście pozostałych,zszyc i przyszyc puchaty pomponik :-) Dziecko zadowolone,uszy dziecka też ,a efekt mojego dziergania jest taki :
Teraz czas na szalik - mam nadzieję,że szybko się z nim uporam:
A poza tym - zatęskiniłam za..... zatęskniłam i już się blokuje :-))))
To tyle na dziś.Życzę wszystkim dobrego,ciepłego tygodnia-oby te prognozy o minus trzydziestu kilku stopniach okazały się nietrafione :-)
Na koniec pięknie dziękuję za miłe komentarze do ostatniego wpisu. Nowych igielników będzie więcej,bo chętnych na nie dużo ,ale to za jakiś czas-takie igielniki są dośc pracochłonne i chwilowo nie mam na nie czasu :-(
Dziękuję także za ciepłe myśli i "chirurgiczne" życzenia :-) Niestety,okazało się,że moje schorzenie jeszcze nie nadaje się na spotkanie z chirurgiem-mam pojawic się pod koniec lutego :-( a szkoda,bo miałabym już wszystko z głowy...Dziękuję za dobre słowa otuchy!
Pozdrawiam bardzo serdecznie,wszystkiego dobrego
Maja
.........................................................
Maju, o jakim braku śniegu mówisz ? Przyjedź do mnie to zobaczysz, że oprócz siarczystego mrozu śniegu u nas pod dostatkiem !
OdpowiedzUsuń... taka wspaniała czapka i mnie by się na pewno przydała...
Cały czas obserwuję i podziwiam jak się "drutowo" rozwinęłaś. Nie wiem czy i ja nie wrócę do drutów - przynajmniej na jakiś czas - córka sweter sobie zażyczyła :)
LUBIE TAKIE CZAPKI:))..MAJU CZY MASZ MOZE NAMIAR...NA JKIS LUDZKO WYTŁUMACZONY WZÓR...DLA GAMONI....TEGO CO BLOKUJESZ...CZYLI CUDA??????
OdpowiedzUsuńGosia,drutuj,drutuj i chwal się na blogu :-)))
OdpowiedzUsuńQro Domowa-bardzo proszę,piękny opis wykonania Gail jest tutaj,na blogu Maknety : http://robotkimaknety.blogspot.com/2010/05/jak-sie-dzierga-gail.html
Przy pierwszej Gail dobrymi radami wspierała mnie Kasia-Bogaczka:-)
Gdybyś miała jakieś wątpliwości-pisz,chętnie podpowiem
Pozdrawiam!
cudowna czapa.
UsuńMaju jesteś teraz super dziewiarką!
Twoje maleńkie igielniki to cudeńka, ale co innego mogłaś stworzyć , jesteś perfekcjonistką we wszystkim.
Bardzo lubię Twoje prace
maju dziekuje ...zaraz pobiegne sprawdzić:)))
UsuńJa bez czapy tez nie wychodze z domu, i nosze ja naprawde dlugo do poznej wisny:)))))
OdpowiedzUsuńA ta jest fantastyczna, podoba mi sie z tylu jest jej wiecej nie wiem jak to opisac ale chyba wiadomo o co chodzi:)
pozdrawiam
Majuś!
OdpowiedzUsuńTwoja doba jest z gumy , ja to potwierdzam.
Prześliczna czapeczka dla Baśki ci wyszła. I oczywiście już wymodziłaś nowego Estończyka.
Buśka
Śmigasz drucikami z prędkością światła. U mnie już przygotowana włóczka i druty na pierwszą chustę. Wykończę chyba falbanką, ponieważ ażury chyba jeszcze dla mnie za trudne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)))
Maju , cudną czapę zrobiłaś dla Basi!
OdpowiedzUsuńi znów moje kolorki:)
Ech , zazdroszczę Ci cierpliwości do ażurów, dla mnie jesteś super dziewiarką:)
Pozdrawiam cieplutko
Ty to masz chyba nerwice jakas Joasiu, nie masz co zrobic z rekami prawda?? ;-)) Znowu wydziergalas cos slicznego i cos czuje, ze na czapce i nowej chustce sie nie skonczy...
OdpowiedzUsuńsciskam cieplo
Basia
Świetny komplecik w pięknych kolorkach :) Z pewnością też ciepły bardzo :)
OdpowiedzUsuńNo i Gail przepiękna :):))
Świetny wzorek i kolory czapeczki a Gail to po prostu cudo. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń