Tymczasem....

Blog o tym , co siedzi w mojej głowie Tymczasem....

wtorek, 15 lutego 2011

O Walentynkach i motylach,o moich zimowych wojażach i o ...kochance mojego męża Tymczasem...:-)

Serdecznie witam po długiej przerwie i pięknie dziękuję Alexls za to,że "wywołała mnie do tablicy",czyli zmobilizowała do napisania niniejszego wpisu.Ola,dziękuję!!! :-)
Moje milczenie spowodowane było przede wszystkim brakiem czasu ,a potem-także zimowym wyjazdem "w ramach ferii" :-)
Ale o tym za chwilę...
Wczoraj był dzień św.Walentego-dla mnie 14.luty to przede wszystkim okazja do świętowania z troszkę innego powodu-otóż dokładnie tego dnia,czterdzieści lat temu (jak ten czas leci!!!!) moi Kochani Rodzice powiedzieli sobie sakramentalne TAK :-) Moim Rodzicom życzyłam więc wszystkiego dobrego-zdrowia przede wszystkim i radości.
Sam "Dzień Zakochanych" jakoś do mnie nie przemawia,ale co tam...:-) Od rana więc składaliśmy sobie życzenia i wręczaliśmy przygotowane wcześniej  miłe upominki.Mój Walenty sprezentował mi dwa srebrne motyle (czyżby wiosna ,mimo ośmiostopniowego mrozu,była już tuż-tuż???)
Motylki "wylądowały" tam,gdzie jest ich miejsce:-) ,czyli na mojej bransoletce,którą dostałam pod choinkę.Bo właśnie bransoletki to jest to,co najbardziej kocham z biżuterii:-)
Walentemu pięknie podziękowałam :-) i dumna jak paw obnosiłam się z moim nowym cacuszkiem :-))))
Dla wszystkich zakochanych-fragment "Mszy wędrującego" Steda:
             
Miłośc jest bezinteresownym czynieniem miłości,
tak ,jak słonecznośc jest bezinteresownym promieniowaniem słoneczności.
Słońce jest słońcem w świecie heliosowym,
Miłośc jest słońcem w świecie księżycowym.
Słońce jest słońcem w świecie jesności,
Miłośc jest słońcem w świecie ciemności.
Cokolwiek pomiędzy ludźmi kończy się-znaczy nigdy się nie zaczęło
Gdyby prawdziwie się zaczęło,nie skończyłoby się
Skończyło się,bo się nie zaczęło
Cokolwiek prawdziwie się zaczyna-nigdy się nie kończy"

Dla tych,którzy wciąż szukają swojej drugiej połowy pomarańczy-cytat z Szekspira:
         "miłośc ucieka przed tymi , którzy za nią gonią,
    a rzuca się na tych , którzy przed nią uciekają"

..................................................................................................................................................................
Jak już wspominałam wcześniej,miniony tydzień upłynął mi pod zankiem ....ferii:-) Tradycyjnie pojechaliśmy do Zakopanego ,które -tą zimową porą :-))) -jakoś dziwnie wyglądało bez grubej ,śnieżnej pierzynki:-) Na szczęście stoki były sztucznie dośnieżane i moi narciarzee,tudzież deskarze:-) najeździli się "po pachy" :-) Ja,po moim feralnym zjeździe sprzed trzech lat, wzdychałam tylko na widok szusujących turystów i wiernie kibicowałam mojej "drużynie"



W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w magicznym Krakowie,który przywitał nas pierwszego dnia deszczem,a w drugim dniu "zafundował" nam przepiękne słońce i...siarczysty mróz :-/ Aura nie ostudziła jednak naszych "zapędów" :-) - zwiedziliśmy Wawel (ostatnio byłam tu....34 lata temu!!!!!) ,Kościół Mariacki ,pospacerowaliśmy po urokliwych uliczkach Starego Miasta i wpadliśmy na małe zakupy do Sukiennic.Moim "zakupowym gwoździem programu":-) jest ta oto niewielka,ręcznie robiona,urocza serwetka:

No nie mogłam się jej oprzec!!!!! :-))))
Cóż,ferie niestety dobiegły końca-pozostały miłe wspomnienia,tak zwane "zbędne kilogramy do zrzucenia",będące efektem żywienia się w zakopiańskich "karcmach" :-) i sterta ubrań do prania i prasowania :-(((((
................................................................................................................................................................
Na koniec moich dzisiejszych "wywodów" słów kilka o nowej mieszkance naszego salonu.
Otóż w salonie mamy takie miejsce,gdzie "przyszłościowo" ma byc biblioteczka.Póki co-jest tam pusto,jedynie podczas Bożego Narodzenia stoi tam choinka.
Choinkę pożegnaliśmy jeszcze przed feriami,a ponieważ "pustostan" :-) jakoś nas drażnił-
"zameldowaliśmy" w tym miejscu ....kochankę mojego męża. Cóż,mimo,iż z jej powodu onegdaj spędziłam trzy miesiące z ręką i nogą w gipsie-jestem wyrozumiałą kobietą i mam wiele szacunku dla owej miłości mojego męża.I nie ukrywajmy-uwielbiam na nią patrzec,uwielbiam jej donośne "wrmmm-wrmmm :-),a w sezonie wiosenno-letnim- uwielbiam przemierzac w jej towarzystwie pobliskie drogi...No więc awansowała-z garażu do salonu :-)))

Puszy się ona teraz i spogląda swoim pięknym okiem na domowników,czekając na wiosnę-by poczuc wiatr we włosach.....:-)

............................................................................................................
Kilka godzin później..........
Cóż,skleroza nie boli....Zapomniałam o jeszcze jednym zdjęciu-taki mój mały "walentynkowy akcencik" :-) :


Zapomniałam też pięknie podziękowac za komentarze do mojego poprzedniego wpisu,co czynię niniejszym :-) I tu małe sprostowanie-puchłam z dumy czytając Wasze "pochwały" pod adresem mojej rzekomej "figury" :-) Niestety-wiele mi brakuje do sylwetki mojej córki-ważę ponad 20 kg więcej,niż Basia :-(((( -fakt,że robiłam sweter dla mnie,a nosi go Basia ,wynika z tego,iż włóczka Azteca jest...rozciągliwa :-))))) Basia za to jest szczuplutka,wysoka za swoim tatą i ma -fuksiara-nieziemsko dłuuuugie nogi :-)))) Nie ma sprawiedliwości na tym świecie!!! :-/
To tyle tytułem dopisku :-)

.................................................................................................................................................................
To tyle na dziś.Serdecznie wszystkich pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego,Maja

15 komentarzy:

  1. Serdeczne życzenia dla rodziców !!!
    W przyszłym roku stuknie nam dwudziesta rocznica.Po prostu jestem w szoku jak ten czas leci.
    Serwetka jest prześliczna.O ile się nie mylę to koronka koniakowska.Jestem jej wielbicielką.Marzy mi się taki obrus.Póki co zostanie to w sferze marzeń, ponieważ jest strasznie drogi (co mnie nie dziwi oczywiście).Jest przy tym ogrom pracy.Może kiedyś wybiorę się na kurs tej koronki.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego popołudnia:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow jaka maszyna!!! Piekna i wypieszczona jak na kochankę przystało:)Zazdroszczę tych ferii i odpoczynku, a dla rodziców sto lat, a co najmniej następnych czterdziestu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Maju!
    Bardzo sie ciesze ze powodem ciszy na blogu byl udany wypoczynek:) Troszeczke zazdroszcze wycieszki po moim ukochanym Krakowie;)
    Jak kazda sroczka z radoscia poogladalam sobie Twoj walentynkowy prezent:) Bransoleta sliczna jest!
    Za tak harmonijne zycie w trojkacie;) Twoj Maz zapewne na rekach Cie nosi! Piekna maszyna!

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. wow niezla kochanka .poprostu piekna.kochanaka mojego meza to tv z nia spedza wiecej czasu niz ze mna

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozmarzylam sie ogladajac zdjecia ze stoku, szkoda ze Ty nie moglas poszusowac.
    I widze ze bezpieczenstwo tu na pierwszym miejscu, ja tez jezdze w kasku ale meza jakos nie moge przekonac.
    Oryginalny "mebel" w salonie ustawiliscie, wiesz nie pokaze tego mojemu M, bo jeszcze sklonny bedzie wyeksponowac tak swoje "oczko w glowe" hihi.
    Buziaki
    ps.jak juz jestes to skrobne maila

    OdpowiedzUsuń
  6. Walentynek jakos szcegolnie nie obchodze, ale kazda okazja do milego gestu czy obdarowania kogos bliskiego jest dobra :)
    Kochanka Twojego męża piękna, silnik v to teraz marzenie mojego męża, bo poprzednia kochanka , o imieniu Suzi ;) musiala z pewnych przyczyn zmienic wlasciciela ;)) Ale mysle ,ze w nastepnym sezonie bede musiała przyjąc pod swój dach nową panią :))
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Sto lat dla rodziców!!
    Jaka maszyna!!!!Robi wrażenie!!
    Bardzo lubię pandorkowe bransoletki!dają tyle możliwości!!!Śliczne te motylki!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie dziękuję za komentarze.
    AAgaa,bransoletka nie jest "pandorkowa":-)-to Apart.Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. Maju wszystko jak zwykle piekne.Ferie widze udane.Bransoletka piekna tez mam wielka ochote na takie cacko.Chyba sie skusze.Pozdrowienia dla calej Twojej Rodzinki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dear Maja
    I congratulate the parents.
    You had a great holiday: o))
    And you brought a beautiful deck ....
    Heart is a cute ♥
    Thank you very much for your greetings
    Have a nice days
    Jarka

    OdpowiedzUsuń
  11. No, masz ci los! Niezła ta "kochanka"!:)))
    Zdrowia życzę!

    OdpowiedzUsuń
  12. Aaaa jesteś ! Zazdroszczę wypoczynku w Zakopanem ! wszystkie drobiazgi, które pokazałaś śliczne ! MASZYNA też ! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeglądam sobie spokojnie blogi, zachwycam się pięknem prac, aż tu nagle mąż wyrywa mi laptopa i nie chce mnie nawet na krok do niego dopuścić...a dlaczego? Ano dlatego, że Maja wstawiła zdjęcie kochanki swojego męża...mój marzy o dokładnie takiej samej..więc niech uważa hihi :) Pozdrawiam serdecznie całą rodzinkę!

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam,
    motylki piękne i romantyczne!
    Tak sobie myślę jak tak opowiadasz o motocyklu w salonie, że to wcale nie taki głupi pomysł, może wówczas mój mąż nie spędzałby tyle czasu w garażu... :)
    Cudne te zdjęcia ze stoku!
    pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  15. SZALONA!!Twój mąż powinien nosić Cię na rękach całymi dniami za tę kochankę...a swoją drogą..z kochanką męża pod jednym dachem?hihihi..Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń