Przepraszam za jakośc zdjęc-większośc robiłam sama i to jedną ręką:-)
Na początek mój ulubiony szary golf,bez którego praktycznie nie ruszam się z domu.Włóczka nie jest żadnym cudem,ale jest milutka,ciepła i "nie gryzie" :-))) Przy okazji-na poniższym zdjęciu widac,jak utyłam :-((( I oczywiście nie śpię (hahaha) tylko śnieg leci mi prosto w oczy :-)))
Poniżej -komplecik z przepięknej ,ciepłej i także "nie gryziącej" ;-)) włóczki w kolorach jesieni:
I moje "dziewiarskie dzieła zebrane" :-))) :
Marzy mi się jeszcze jeden taki golfik ,ale w mojej ulubionej czerni.Mam już włóczkę,jednak wciąż brak mi czasu :-( Mam nadzieję jednak,że zdążę przed nadejściem wiosny :-))
.................................................................................................................................................................
Dalsza częśc dzisiejszego wpisu będzie miała charakter jak najbardziej kulinarny.Rzadko to się zdarza na moim blogu,ale jednak :-)))
Poniższą treśc dedykuję Jolince i Jej Córce Ani :-)))
A będzie o mojej ukochanej kuchni włoskiej,a dokładniej o mojej wersji spaghetti a la Carbonara.
Potrawę tę zaserwowała nam Penelopa podczas kwietniowego spotkania u Niej właśnie :-) Wiedząc,co Penelopa ma zaplanowane na obiadek poczułam się na tyle pewnie,że zaproponowałam moją pomoc w kuchni przy przygotowywaniu posiłku:-) i naprawdę nic nie wybuchło :-))))
Ale do rzeczy.
Od razu uprzedzam,że Carbonara to nie jest potrawa dla tych,którzy odchudzają się,liczą każdą kalorię,bądź też mają wrażliwą wątrobę :-) Ilośc tłuszczu i innych tuczących,ciężkich składników jest w tejże potrawie porażająca,ale wierzcie mi-tak przyrządzony makaronik jest wart grzechu :-) No i przecież nie trzeba obiadac się Carbonarą codziennie!
Carbonara jest bardzo sycącym daniem.Niewielka porcja nakarmi nawet bardzo głodne osoby.
Do przyrządzenia tego dania będą nam potrzebne następujące skladniki:
-makaron - u mnie taglliatelle, 400 gram
-boczek wędzony,pokrojony w kostkę lub paseczki-u mnie około 600 gram
-śmietana-u mnie 400ml 12%
-4-5 żłótek
-trzy czubate łyżki serka topionego,lub opakowanie takiegoż serka w plasterkach
-około 150 gram startego parmezanu ( u mnie zastępczo Gouda)
-pęczek posiekanego szczypiorku ( u mnie jest bez szczypiorku,bo rodzinka nie lubi:-( )
..........................................................................................
I przystępujemy do dzieła :-)))
Boczek wysmażamy na małym ogniu i jednocześnie gotujemy makaron:
Do śmietany dodajemy żółtka i dokładnie mieszamy składniki. Ja jedną ręką mieszam,drugą robię zdjęcie :-)))
Do śmietanowo-jajecznej masy dodajemy starty ser i również mieszamy:
Makaronik zapewne jest już ugotowany al dente-odcedzamy go,wrzucamy do garnka i dodajemy wysmażony boczek wraz z tłuszczykiem,który pozostał na patelni:
Dodajemy serek topiony i mieszamy.Serek w towarzystwie gorącego makaronu i boczku szybko nam się rozpuści-naszej potrawy już nie podgrzewamy,bo zacznie się przypalac.
Po rozpuszczeniu się serka topionego całośc zalewamy naszą śmietanowo-jajeczno-serową masą i całośc mieszamy:
Podczas mieszania pięknie widac,jak starty ser nam się rozpuszcza,a przygotowany sos pięknie gęstnieje.Teraz wystarczy już tylko danie podac rodzince i....smacznego! :-)
.............................................................................................................................................................
To tyle Tymczasem.Życzę wszystkim dobrego,obfitującego w same piękne,słoneczne zimowe dni tygodnia.
Pozdrawiam bardzo serdecznie,Maja
....................................................................................................
"...kraby,żaby, miód w muszelkach,a na deser tort-w kształcie...pantofelka!"
..........................................................................................................................................................
-
Wspaniale sa Twoje dziergane prace! I jak fajnie sie prezentuja na sympatycznej modelce. Bardzo ladnie Ci w tej fryzurce - to mowie ja, ogromy przeciwnik krotkich wlosow;)
OdpowiedzUsuńDo ubieglej zimy ja rowniez biegalam w ognistorozowej kurtce! W tym sezonie jednak powiedzialam sobie ze czas na odmiane i kupilam cos stonowanego:) Swietnie jednak wyglada ten roz z szarym.
Dzieki za przepis - wydaje sie byc latwy, wiec nie pozostaje nic innego jak sprobowac:)
Pozdrawiam w strugach deszczu ...
zestawy golfikow i mtenek sliczne, mnie sie bardzo podoba ten w jesiennych kolorach.
OdpowiedzUsuńPrzepis na makaron super, szczerze mowiac po rzeczytaniu zrobilam sie strasznie glodna :)
Świetne rzeczy z Twoich drutów schodzą. Ja ciągle nie mam na nie czasu..
OdpowiedzUsuńJedzonko super.Musze wypróbowac przepis!
Pozdrawiam
Joasiu, Ty pewnie wiesz, ale moze inne dziewczyny nie wiedza, ze to polska wersja carbonary, bo we wloskiej nie ma ani smietany, ani serka topionego, a sa jaja (cale), ser parmezan starty, odrobina mleka i galka muszkatalowa. No i boczus oczywiscie. Na talerzu posypac swiezo zmielonym pieprzem. Ma duzo mniej kalorii:-)
OdpowiedzUsuńWloczkowe dziela piekne, te komino-szale znowu sa bardzo modne. Na nast. zdjeciu usmiechnij sie do nas troszke!;-)
Buziole
Basia
...mówisz- skromnie hmmm dwa golfy i trzy mitenki ;) Kusisz Maju swoimi twarzowymi golfikami ...tylko czy ja zdążę tej zimy???
OdpowiedzUsuńA kulinarnymi fotkami podrażniłaś moje ślinianki :) ...tymczasem to danie już dla mnie zabronione auuuuu!!!! Chociaż widokiem się podelektuję ;)
Buziole kochana!
Stuk puk! To znowu ja:) Wrac z lampka wina w lacpce i brzuszkiem pelnym carbonary z Twojego przepisu. Nieco wprawdzie zmodyfikowanego o to co znalazlam w lodowce, ale bylo pyszne! I jakie latwe! A to lubie najbardziej w kuchni:)
OdpowiedzUsuńDobrej nocy!
Przepis zapowiada się wyśmienicie, i faktycznie że to bomba kaloryczna, ale co tam mąż to się ucieszy jak mu zrobię :)) Podrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńcudnie wyplatasz na drutach :)))
OdpowiedzUsuńa kulinarnie to mnie rozłożyło!! strasznie lubię włoska kuchnię:)) muszę wypróbować ten przepis :))
pozdrawiam
Zazdroszczę Ci czasu, który możesz poświęcić dla swoich robótek- mam na drutach pewien projekt od dwóch miesięcy a nie zrobiłam od dawna nawet jednego oczka...
OdpowiedzUsuńDziękuję za przepis... planujemy niedługo z Anią przejście na dietę i to ostatni moment, żeby go wypróbować;)
Serdecznie Cię z Anią pozdrawiamy:)))
Maju - nie katuj nas w to zimowe przedpołudnie tak smakowitymi przepisami i do tego dokumentacja fotograficzna! Chyba zemrę, takam głodna :) Ale zasuwasz z tymi dzierganiami - super się prezentują. Ja utknęłam na pomponach do szalika córci. Wymyśliłam aż 6 sztuk i jakoś nie mogę przebrnąć przez nawijanie na tekturkę. Pozdrowienia cieplutkie.
OdpowiedzUsuńAha skromnie bedzie hihi, wyczarowalas takie rzeczy ze napatrzec sie nie moge!!!
OdpowiedzUsuńGolf i mitenki sa bajeczne, marzenie.
I fajnie ze nie gryza,ja tez tego nie lubie.
A co do przepisu to jutro skorzystam z niego, makarony uwielbiam i juz wiem ze bedzie mi smakowac.
Sciskam
Maju jak dobrze cię widzieć, stęskniłam się już za twoim widokiem. Robótki palą się ci w rękach, nie będę cię obarczać czapką dla mnie, Misiek kupił mi gotową ale zazdroszczę powrotu do drucików.Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńbardzo twarzowy golfik :)
OdpowiedzUsuńpozdr An
Golfiki cudowne a szary naj, naj :)
OdpowiedzUsuńkoniecznie muszę wypróbować ten przepis :)
Maju-podczytałam troszkę Twojego bloga-milutko tu u ciebie i domowo:):) Ściskam cieplutko i życze wesołych i radosnych świąt Bożego Narodzenia !!!-ewa waga:)
OdpowiedzUsuńMaju.Dzieki serdeczne za niespodzianke.Dzisiaj dotarla.Rozczulila mnie do lez.Dzieki za pamiec.
OdpowiedzUsuńPrzepis na makaron juz czeka na realizacje.Ja na szczescie nie musze liczyc kalorii,bo moi panowie to chudzielce i wszystko pochlaniaja.Ja tylko bede patrzec i polykac slinke ,bo ja to na wiecznej diecie.Pozdrawiam cieplutko i calusy od calej rodzinki.
Golfiki fajne a przepis będę musiała wypróbować.
OdpowiedzUsuńTak jak myślałam, jest się czym zachwycać, tylko się zastanawiam skąd masz na to czas,żeby w takim tempie tyle rzeczy wydziergać. No i jedzonkiem też umiesz kusić, nie ma co !Ale tak naprawdę ja w innej sprawie. Napisz proszę chociaż krótki list.... ze swoim adresem. Jeżeli się nie domyślasz to zajrzyj na mój blog. Chcę zdążyć przed świętami.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń